Najnowsze wpisy, strona 3


Klucz do szczęśliwego związku
21 lutego 2019, 16:58

Parę razy spotkałem się z takim problemem,w czasie rozmów,że mężowie traktują swoje żony jak coś na własność. Panowie ,to naprawdę błędne myślenie,mógłbym też tak to określić,nie dojrzałe, Każdy człowiek jest wolny i każdy ma prawo do szczęścia. Kobieta to skarb i powinniśmy ją tak traktować jak samych siebie. Załóżmy,co dziennie wstaję,idę wziąć prysznic,bo nienawidzę być brudasem i chcę się jak najlepiej prezentować w oczach ludzi którzy mnie otaczają na co dzień i nie tylko to. Lubię kiedy do mnie zwracają się z szacunkiem,razi mnie to kiedy ktoś mnie oczernia lub wywiera na mnie presje,już nie wspomnę o najgorszym,poniża mnie.. Pomyślmy,czy nie na to samo zasługują nasze kobiety? Skupmy swoją uwagę na potrzeby naszych towarzyszek życia. Kobieta potrzebuję bardziej niż mężczyzna czułości. Kiedyś czytałem że kobieta jest uczyniona z kruchego naczynia,a więc potrzebuje i oczekuje od nas więcej troski i zrozumienia. Starajmy się słuchać co one do nas mówią,nie przerywajmy im mówiąc,e tam przesadzasz albo nie mam czasu,streszczaj się proszę. Słuchajmy bo kobiety mają w sobie dużo emocji i nawet kiedy je nie rozumiemy to przy słuchaniu możemy zrozumieć że kobieta oczekuje zrozumienia i liczy na to że będziemy ją w tym wspierać. Jeśli dwoje ludzi się kocha to nie ma mowy o samolubstwie i poniżaniu. Słuchanie naszych towarzyszek życia to tylko jedno z wielu kroków które prowadzą do szczęśliwego związku,ale o dalszych punktach na które my faceci powinniśmy skupić swoją uwagę i wprowadzać w życia w związku,będę pisał w kolejnych wpisach

Miłosierdzie
18 lutego 2019, 23:43

Chciałbym wam opowiedzieć historię gdzie głównym bohaterem oczywiście będę ja. Było to w roku 2000 tysięcznym. Miastem w którym doszło do tego wydarzenia jest Wrocław. Pamiętam że w dniu tego zdarzenia było bardzo zimno,mróz pozostawał po sobie rano szron na trawie i szybach samochodów jakby chciał powiedzieć że on jest panem,nocy i tego dnia którego nigdy nie zapomnę. Na pewno i w waszym życiu były takie dni które wywarły wpływ na wasze życie. Kiedy tak szedłem chodnikiem mijając most na placu Katedralnym,odczułem nagle jakbym był na statku,chodnik jakby uciekał mi spod nóg,moje nogi stawały się jak z waty a na języku miałem wrażenie jakby było tysiące mrówek. Pamiętam że z pobliskiego sklepu wyskoczyła kobieta z troską w oczach,zastanawiając się,co mi się stało. Muszę wam się przyznać że nie wiele z tego pamiętam,musiałem stracić świadomość. Odzyskałem ją dopiero w karetce która jechała jak szalona w towarzystwie przeraźliwego sygnału który wydobywał się na zewnątrz. I znów ciemność,tak jakbym był zawieszony w próżni. Świadomość nawiedziła mnie dopiero w szpitalu,na izbie przyjęć. Widziałem pielęgniarki które próbowały ściągnąć ze mnie ubranie w celu przeprowadzenia badań i lekarzy którzy z niecierpliwością starali się ustalić diagnozę co do mego stanu zdrowia. Gdzieś w oddali jakby przez echo usłyszałem głos jednej z pielęgniarek,panie doktorze tracimy go. Jakby to było dziś,widziałem na pół przytomnie,jak pielęgniarki wbijają w moje ciało jakieś zastrzyki i wenflon do żyły w ręce, w celu podłączenia kroplówki. Dziwne to było uczucie bo czułem się tak jakby w moim ciele było brak wrażliwości na ból,nie odczuwałem go w ogóle mimo że widziałem że wbijają igły ze strzykawką nawet w okolicy mostka, i znów ta próżnia nie świadomości. Na dobre odzyskałem świadomość na w sali gdzie byłem podłączony do aparatury która jakby odpowiedzialnie trzymała piecze nad pracą mego serca. Próbując wszystkie myśli pozbierać,zastanawiając się co mi się stało,słyszałem w oddali za oknem jak tramwaje kursują w pełnym szyku aby dowieść ludzi w docelowe dla nich przystanki. Przez jakiś moment tak jakbym usłyszał w sobie głos,jakby to było moje drugie ja,usłyszałem,NIE ŻYJESZ DLA SIEBIE ALE DLA INNYCH. Poczułem nagle w sobie ogromny smutek i zapłakałem. Na następny dzień przy wizycie doktor oznajmił mi że miałem zapaść i powiedział że będę miał gościa. Jakie było moje zdziwienie kiedy przyszła dziewczyna ,której wcześniej nie znałem,mając w ręce dwie pomarańcze,zaczęła ze mną rozmawiać. Z rozmowy się dowiedziałem że to właśnie ona wezwała pogotowie,mało tego,zatroszczyła się o mnie jak ten samarytanin miłosierny. Potem już ją nigdy w życiu nie spotkałem. Kochani,nie bójmy się otwierać na ludzi w potrzebie. Czasami wystarczy rozmowa, a ona dużo daje,otoczmy troską ludzi koło siebie,zainteresujmy się nimi. Ja po tym zdarzeniu w szpitalu zrozumiałem że moją misją jest pomagać ludziom,tak zwyczajnie a co jest ciekawe nie mając nic możemy tak wiele.

Miłość kontra wiosna
17 lutego 2019, 16:11

Gdy obudziłem się dziś i wyszedłem na podwórko,zaskoczyła mnie piękna pogoda,w tedy pomyślałem sobie,co za  piękny dzień. Poczułem w swych nozdrzach wiosnę,zapach budzących się do życia pączków na drzewach i krzewów które już nie mogą się doczekać aby pokazać jak paw ,swój urok. Usłyszałem piękny śpiew ptaków które tak cudownie budzi nas ze snu. Wtedy pomyślałem sobie o miłości. Gdy człowiek jest zakochany widzi wszystko jakby widział to pierwszy raz,dostrzega takie szczegóły na które kiedyś prawdopodobnie patrzył z przyzwyczajenia,bez zastanowienia się. Wtedy widzimy przyrodę w żywych kolorach,jesteśmy szczęśliwi że jest w naszym życiu ktoś wyjątkowy,odczuwamy pragnienie aby wykrzyczeć przed całym światem,jak ten piękny ptak swoją melodią, swoje szczęście. Nasze serce bije,tak jakbyśmy słyszeli za każdym razem,imię naszej ukochanej,tej wyjątkowej osoby. Miłość jest piękna i wymaga też wiele od nas. Tak jak ogrodnik sadzi i podlewa sadzonki,z których potem wyrastają piękne kwiaty,tak samo i my powinniśmy dbać o naszą miłość która będzie nam towarzyszyć przez całe wspólne życie.

Dar życia
13 lutego 2019, 17:03

Co to jest miłość i czy istnieje naprawdę?, Takie pytania najczęściej zadają ludzie którzy byli w związkach ale w jakiś sposób zawiedli się na partnerach lub partnerkach. Jest to smutne bo dzięki temu zdecydowali się na samotność. W ich rozumieniu nie ma sensu wiązać się z kimś jak i tak po raz kolejny będą cierpieć. Czy jest to dobre rozwiązanie? Ja osobiście wierzę w to że każdy człowiek rodzi się z darem miłości i z pragnieniem aby być kochanym. Wyobraźmy sobie że istnieje na tym świecie osoba którą jesteśmy w stanie pokochać,tak naprawdę ona nam jest przeznaczona,tylko ją jedyną możemy obdarzyć tą prawdziwą miłością,miłością która nam była dana w chwili narodzin. Ta osoba będzie tą samą miłością nas kochać. Czy to jest przeznaczenie?Podam przykład ze swego życia. W swym życiu miałem wiele związków, nawet kiedyś byłem w związku małżeńskim,i przez cały czas w tych związkach czegoś brakowało,można by powiedzieć nie było dopełnienia,a inaczej mówiąc nie uzupełnialiśmy się wzajemnie. Szukałem miłości,jak każdy człowiek ale nigdy nie umiałem ją znaleźć,moja prawdziwa połówka,jeżeli mogę tak pospolicie powiedzieć,gdzieś tam krążyła sobie. Któregoś dnia,a było to w wiosnę,poznałem ją,odnaleźliśmy się. Mogę z ręką na sercu powiedzieć że dzięki temu iż ona jest w mym życiu,wiem co to prawdziwa miłość. Czekałem na nią czterdzieści kilka lat i bardzo ją kocham a ona mnie. Odnalazłem moją oblubienice która była mi dana od początku życia i jesteśmy szczęśliwi. Jaka z tego może być inspiracja dla innych? Nie bójmy się otwierać na innych,bo jeśli będziemy żyć pod skorupą to potem może się okazać że zatraciliśmy osobę która nam była przeznaczona do prawdziwej miłości.

Moja wada,to nie wada!!!!
12 lutego 2019, 11:37

Moją ułomnością widoczną i tego nie da się ukryć jest wada wymowy. Przez długi czas w mym życiu nie dałem radę z tym się pogodzić. Gdy szedłem do sklepu coś kupić lub załatwiać swoje sprawy w urzędzie,moja wada była dla mnie koszmarem nie mówiąc już o rozmowie z moimi przyjaciółmi lub znajomymi. Kiedyś pisałem na swym blogu o tym że z każdej nowej sytuacji biorę lekcje dla siebie i w tym przypadku tak było. Gdy miałem problem z wypowiedzeniem jakiegoś zdania ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwaka,nie mówię o wszystkich bo inni byli tolerancyjni i wyrozumiali. Czułem się jak w dżungli wśród małp bo naprawdę nic tych ludzi nietolerancyjnych nie odróżniało od zachowania zwierząt. Ich zachowanie było podobne do zachowania dziecinnego choć tak naprawdę nie jedno dziecko jest inteligentne od nie jednej dorosłej osoby. Właśnie w tamtym okresie dotarło do mnie że nie każdy człowiek zasługuje na mój szacunek,bo tak naprawdę ,to dlaczego ja mam darzyć kogoś szacunkiem jeśli on mnie nie szanuje?. Aż kiedyś nastąpił w mym życiu przełom,zaakceptowałem to że się jąkam. Zaakceptowanie mojej wady było dla mnie najlepszym logopedom. Stałem się pewniejszy siebie i o dziwo,moja wada wymowy pomału zanikała. Kiedy widzę teraz człowieka którego śmieszy moja wada to myślę sobie,człowieku to nie ja mam problem to ty go masz,jesteś na tyle w swej dorosłości dziecinny że to czyni cię nie zdolnym do życia wśród ludzi którzy mają w sobie kulturę osobistą.